jak pewnego dnia
napotkaliśmy dziewiczą noc
pamiętasz jak miłość przetoczyła się
przez nasze serca
jak wykradła najciekawsze słowa
oddech wymyka się dłoniom
odblaski kłamstwa czają się
w szparze w ustach
wzdłuż linii życia płyną spojrzenia
drążące niepodważalny szlak
skojarzone z prawdą
dla jakiej można potulnie przeżyć to
co zostało nam z życia
obejmuję sercem namiętność
rozkoszuję się niewinnością
tak boleśnie naiwną
łza za łzą
szczęście za szczęściem
nic nie wabi nas abyśmy opuszczali
tę plastikową klatkę
ten piedestał
kamień węgielny
a gdy smutek osiądzie niby kurz
na sercu
pękną kajdany
światło przepłoszy cień pod powiekami
wszystko co rozrzutne
to tylko miłość
na jaką nikt nie liczy
nikt się nie spodziewa