poczuj z całych sił
ten jeden jedyny poemat
zadedykowany zbyt pośpiesznie
dla moich smutnych słów
zanim spojrzysz w moją stronę
ucałuj ścianę u stóp
uratuj przed obojętnością
która przepełnia pełną kolekcję zmysłów
syci mnie tanim powietrzem
przez szpary w powiekach
sączy się namiętność
wyłania dotyk
który urozmaici wieczność
uśmierzy zbyt ubogi uśmiech
pewnego razu o zachodzie księżyca
do naszych słów wtargnie
upojna ballada
i obezwładni nasz niepokój
cudzołóstwo z jakim stale się zmagam
wciąż odrzucam
smutku wydrążony w skale pamięci
nie przyznawaj się do winy
nie uciekaj
przed własnym oddechem