zrzucone z drzewa jeszcze zielenią
przybranego,
spadają na chodnik, piasek i trawy.
Wiatr także nie jest łaskawy.
Pospiesznie je wyrzuca, byle gdzie.
I mam wrażenie, że kasztany mają
większe uznanie.
Są dużo częściej poszukiwane.
A ja, gdy widzę żołędzie,
napełniam kieszenie dziecięcymi
wspominkami.
Widząc w tyle stojące na parapecie ludziki.