pokierował stamtąd błękit.
Byłem w paśmie tej udręki.
Uratował wtedy błękit.
Chociaż dranie psuły dźwięki,
odnalazłem przez nich błękit.
Nocą znika, miewam lęki.
Czy podzielisz ze mną błękit?
Błękit, kolor ulubiony,
ważny bardziej od korony.
Dzięki niemu twardo stoję,
rozumiejąc więcej pojęć.
Że go widzę, mógłbym przysiąc
w opuszczonych głowach tysiąc.
W Twym spojrzeniu inny jednak.
Dzięki niemu sięgam sedna.
Szedłem w stronę zapomnienia
jednak błękitne wspomnienia.
Mi kojarzy z uwielbieniem.
Nie jestem dłużej swym cieniem.
Potrzebna obecność wasza,
nie pozwolę Was zastraszać.
Chociaż tkwiłem kiedyś w błędzie,
wiem, inaczej teraz będzie.
Dla nich to kolor jak kolor,
dla mnie jednak warty sporo.
Błękit jak Ty, tak mnie urzekł.
Chcę byś była jak najdłużej.
Noszę częściowo w spojrzeniu,
w sferę ukojenia przeniósł.
Odkąd Ciebie w nim spotkałem,
widzę życie, jest wspaniałe.