dniu zasypiam, zostawiając
senne krople ciszy.
Zanurzam się
pośród bezsennych myśli,
pośród przemyconych gwiazd,
z którymi współgra
moje światło,
gdzie tli się szmaragdowy płomyk
pragnienia.
Ściskając w sercu nadzieję,
troszcząc się o własną miłość,
odbywamy tę pobożną wędrówkę
w stronę cienia; tam,
gdzie jarzą się twoje
przesycone oczy, wyuzdana obcość.
Nie smakuje mi dzisiejszy księżyc,
nie umiem obudzić
nieprzespanego płomienia.
Zamykam za sobą szczelnie
przerwę w autobiografii,
oddaję ci szczęście, które przysiągłeś.
Zielone palce zostawiają
muśnięcia na wyobraźni,
na słowach wolności,
co wymknęły się moim ustom,
zdradzonym na wstępie.
Rozkochana do nienawiści
w szmaragdowym sercu,
w popielatej duszy - myślę
zbyt często, aby uśmierzyć pieszczotę,
spopielić dotyk.
Podajesz na tacy wysłużony bezczas;
szukam drogi pośród pustkowi,
ścieżki, która zawiedzie nas
nad drugą stronę szczęścia.
Odnajdź we mnie swój raj,
odszukaj przedsionek piekła.
Zaczekam na ciebie
tam, gdzie spotkałeś żal,
książkę z przerwaną lekturą.