odbiły swój ślad.
W panice, pośpiechu
już dłuższy czas.
Zakurzone, zamglone
jakby myślały.
Czasem naprawdę za dużo
wyolbrzymiając w czarny
scenariusz zakładały,
dotychczas kawałek świata przeszły.
Lecz pomału,
z nutą wiary, choć tak bardzo się bały,
na nowo świat odkrywać chciały.
I niemożliwe,
zupełnie nierealne zadanie dostały.
Od osoby, którą dobrze znały.
A miały wykonać pojedynek trudny.
Sam na sam ze sobą.
By cieszyć się potem zdobytą nagrodą.
Lecz finału jeszcze nie było,
I nie wiadomo kiedy nadejdzie.
Chętnie Wam dokończę,
może w jakimś innym tekście?
Na razie tylko o jedno proszę,
przyślijcie energii pozytywnej trochę.
Na pewno się nie zgubi.
A być może pomoże.
Szczęście nadejdzie w odpowiedniej porze.