Niczym łzy wszechświata sypie się popiół
Czarne i sine grona spadają na poranioną ziemię
Z szarych obłoków opuchniętych nieodwracalnością
Sączą się krwawe błyski słońca spóźnionego na poranek
Pod ich boleśnie zdziwionym spojrzeniem
Czarne i sine grona spadają na poranioną ziemię
Z szarych obłoków opuchniętych nieodwracalnością
W delikatnych objęciach mgły pozbawionej połysku
Czarne i sine grona spadają na poranioną ziemię
Pod ich boleśnie zdziwionym spojrzeniem
Niczym łzy wszechświata sypie się popiół
W delikatnych objęciach mgły pozbawionej połysku
Sączą się krwawe błyski słońca spóźnionego na poranek