Żadnych długich, dalekich podróży
Egzotyki gdzieś na końcu świata,
Za to stolik w ogródku niedużym
W ciepłych promieniach babiego lata.
Ocieniają go sosny gałęzie,
A w nich goszczą skrzydlaci druhowie,
Miło zatem zasłuchać się będzie
W świergotliwą, beztroską opowieść.
Dziś nie dla mnie uroki Sri Lanki,
Zatłoczone tureckie bazary.
Starczy widok zza swojej firanki
Z trawą w rosie – to dopiero czary!
Wiem, smakuje i kusi nieznane -
Skał urwiska, zachody w purpurze,
Serce jednak nieprzygotowane
Na wyzwania – zbyt dziwne, zbyt duże.
Może kiedyś dosięgnę tych granic,
Lecz nie dzisiaj, nie jutro, nie teraz...
Wolę przysiąść w magicznej przystani
Jak sójka, co za morze się zbiera.