Jesień znowu mnie z domu wygnała
Strojna w swoje złociste sukienki.
Nowe ścieżki mi wyczarowała,
By się włóczyć i wciąż za czymś tęsknić.
Prowadź mnie, piękna, dostojna pani,
Pewnie chcesz, by podziwiać twe stroje,
Gdy tak błądzę pomiędzy drzewami
W głębi gdzieś czując swe niepokoje...
Bo o świcie jesiennie dojrzewam,
Daję się złowić w sieć melancholii,
Słysząc, jak chłodny wiatr rzewnie śpiewa
Proszę, byś... odchodziła powoli
Zostawiając chociaż słońca promyk,
Złoty liść nawet całkiem nieduży,
Nim cię szary listopad poskromi,
Barwy twe topiąc w burej kałuży.