czernią zasłania ciała.
Księżyc rozświetli mrok.
Wieczorem na Ciebie spojrzałam.
Nie idź, tutaj nic nie ma,
czego nie ujrzysz nad ranem.
Za oknem szaleje wiatr
i drzewa w ciemność ubrane.
Nie wychodź, to moje serce
biciem ciszę rozdziera.
Rankiem też je usłyszysz,
nawet głośniej niż teraz.