osamotniony krętą drogą<br />
choć mijam osoby<br />
niema obok mnie nikogo<br />
rozmowy tocząc milczę<br />
śmiejąc się umieram<br />
i patrząc nie dostrzegam<br />
i w ciele swym zamieram<br />
odradzam się na nowo<br />
w przedziwnej swej postaci<br />
i znowu ich spotykam<br />
oni- pospolici tacy