gdzieś granica przebiega<br />
ale ktoś trwa mimo materii<br />
mimo czasu, mimo...<br />
miło... chociaż by o tym mówić<br />
kiedy serce czeka aż te drugie coś zrobi<br />
wiele czasu upłynęło do pierwszego kroku<br />
wiele... choć słuchało nie jednego wyroku<br />
iż to koniec, skończona bliskość<br />
że już nikt nie dotrzyma mu kroku<br />
to czekało... bo nic do stracenia nie miało<br />
a bez grzechu nie było<br />
i nie było mu miło<br />
a ciężko miało i go to bolało<br />
a wciąż ma ścieżkę krętą przed oczyma<br />
nikt mu nie słodzi miodem...<br />
nie wie gdzie rośnie leśna malina<br />
nie wozi się samochodem<br />
bo tak chce...<br />
wolnym być<br />
czuć wiatr<br />
słuchać szumu drzew<br />
pogadać czasem z tabernakulum <br />
żyć...<br />
pocierpieć czasem tak... tak dla wesołości<br />
dla rozmaitości... i z braku normalności<br />
zwiedzać kolejową wioskę co domy jej jak wagony<br />
ciągnie wysoka wieża<br />
mówią że on szalony... w swej wędrówce zapalony<br />
gdzieś po horyzont zmierza<br />
słońce opiewa wraz z jutrzenki brzaskiem<br />
spogląda na tarczę co rodzi się nad lasem<br />
i czeka... choć zapyta ktoś poco?<br />
to on nie odpowie<br />
bo nie lubi kłamać uśmiechem i ze szczęściem na twarzy<br />
a choć taki wyzwolony to o czym marzy?<br />
chyba o miłości<br />
ale takiej szczerze prostej aż do normalności<br />
<br />
<br />