upadłem miękko na puch asfaltu<br />
ciekły szmer oddalił słońce<br />
kilka promieni w ręce drzewa<br />
<br />
cisza niczym ciemność skropliła<br />
zapachy słodkiego drewna<br />
usta smakowały drzazgi<br />
oczy chwaliły nadchodzące gwoździe<br />
<br />
oderwałem resztkę farby od świata<br />
musnąłem jego brzuch<br />
nowa planeta zatańczyła<br />
niczym jabłko wpadła na podołek