szklane ściany pękają pod ugryzieniami
jestem odporny lecz tylko do czasu
gdy pył przykryje ostatni czerwony strzęp
budzę się w nocy i wspominam wczorajsze
uniesienia przecież też goniłem tramwaje
rozkładałem gazetę nad kawą przysypiałem
za biurkiem przymierzałem skórzane buty
dwa istnienia wystarczą do życia lecz
gdy oba są moje stanowią dużą kulę
niczym sama Ziemia a wokół niej księżyc
ekstazy pomija mój dzień zastępuje swoim