odciskach rąk ognistego wilka<br />
jego ludzkie zęby i dłonie prześladowały<br />
nas na jawie a sny jeździły na płozach śniegu<br />
<br />
kasztany spadały bębniły o włókna pajęczyn<br />
stalowe pająki nerwowo tętniły<br />
gdzieś w kalejdoskopowym bagnie<br />
trzymałem paprocie zasłaniając światło<br />
<br />
ostatni pomruk naszego istnienia<br />
oddalił nas od wilczych koszmarów<br />
odeszliśmy cicho niczym nocne tchnienie<br />
a krzaki patrzyły ludzkim wzrokiem