Na każdym kroku
Szaleją, w czystym amoku
Bezprawnie sądzą
Narzucają swe kary
W każdym widzą
Uosobienie złej mary
Sąsiad na sąsiada
Nagminnie donosi
Mimo iż każdy z nich
Swój własny krzyż nosi
Trudno przetrwać
W takim świecie
Tu na stos poleci
I młode dziecię
Święty ogień
Cię oczyści
Z bluźnierstwa wszelkiego
Z każdej złej myśli
Pamiętaj także
Że na ciebie czyhają
I wszelkie zasady
Za nic sobie mają
W szyderczym zwierciadle
Prawdziwe ich oblicze
Twoje zmysły zanikają
Jak ledwo tlące się znicze
Czekasz w lochu
Na wymiar swej kary
Czy może cię spotkają
Miłosierdzia dary
Uwierz mi na słowo
Nie przetrwasz przesłuchania
Różnorodnych tortur
Wrzątku w jelita lania
Urojone brzemię
Na tobie spoczywa
To już ten moment
Twa dusza odpływa