wiejąc gdy czas ściga chwyta byle czego
wznosząc na swych skrzydłach los i pożądanie
pragniesz dni kolejnych życia spełnionego
Kryjąc wszelkie klęski, łzy i niespełnienia
sztucznym światłem gasząc nocy beznadziejność
Dziwi taka wiara!, /widzę zaskoczenie/
Nie wyprzesz się tego, to twoja codzienność
Z latarką tak wkraczasz w świt nieznany - Nowy!
zbrojąc w petard tarczę, pewny już zwycięstwa
lecz licho wciąż nie śpi, czyha z laserami
tym gorszy upadek i większa twa klęska
Niczym słomy ogień wtedy się okażą
złudy i nadzieje co gasną z iskrami
niewiele więc zyskasz patrząc w takie światło
jak księżyc, co walczy z czarnymi chmurami
Stroniąc od problemów, spraw rzeczywistości
prawd wartych poznania jakich zasiał gęsto
/przykład/ - swe milczenie jako przyzwolenie
dajesz na ten dowód jak marne twe męstwo
Rozdarte szeregi gnają jak im grają
strach i krótka pamięć skuły jak ta zima
nie dziwią więc wokół te kruki i wrony
które dziobią jeno gdy wszędzie padlina
... której to zabawa, impreza i wrzawa
w pozorach i zgiełku minie rok jak święta
tylko o rozdarciu pękniętego krzyża
z konającym sercem mało kto pamięta...