Myślisz że...
kiedy ostrze lśniącej żyletki
coraz bardziej zagłębia się w nadgarstkach
tnąc skórę, ścięgna i naczynia krwionośne
musi być to bardzo bolesne?
Ale tak naprawdę to nie boli!
szczypie tylko nieco jak rana polana spirytusem,
smakuje niczym lek lub zabieg
którego nie cierpisz, nie chcesz
a jednak godzisz się
przyzwalasz na to zło konieczne,
wierząc w ten jedyny, uzasadniony i słuszny cel...
/Spod ostrza spływają strumienie krwi/
Są żywe, ciepłe...
z początku nawet bardzo silne!
pulsują niczym gejzery z odsłoniętych źródeł
fontanną tryskają na wszystko w okół
lawą wylewają się z nabrzmiewających kraterów
chwilę potem już spokojnie
płyną równo, dość regularnie
aż w końcu zaczynają słabnąć, zasychać
drętwieją czubki palców i całe dłonie
robi się zimowo, śnieżnie, blado... słabo
tylko przed oczami wirują kolorowe plamy
I powiedz;
Czy jest coś strasznego w zasypianiu?!