co spala z wolna serce i duszę jak płomień tlący
ogarnia przestrzeń wszechświata mego - księżyce słońca
przenika żarem do źrenic oczu bólem bez końca
nie mogąc wyznać odważniej tego co myśli droczy
zamykam przeszłość usta na klucze ślepną me oczy
i tylko sekret tej jednej prawdy pragnę wymienić
że mowa niczym, tylko działaniem mogę coś zmienić
zapomnieć pragnę pamięć wydarzeń smutek i radość
nie żal mi ofiar tego co tracę wszystkiego mam dość!
kiedyś to wszystko nazwę określę i wytłumaczę
teraz Stop! mówię porzucam wszystko,choć wiem co tracę
na nic tu żale milczeniem złością nic tu nie zmienię
wszerz ignorancja las zakłamania i pychy ziemie
przegrała przyjaźń, miłość powiędła, gdzie koleżeństwo?
upadły cnoty zerwanych więzi nie wskrzesi prędko
tylko komercja, przymus nakazy i pieniądz rządzi
kto prawy szczery i bojaźliwy w cierpieniu błądzi
świat wbrew pozorom choć ułożony zupełnie inny
choć praworządny murem podparty stanowczo winny