Nie było tam żadnego zła,
Które sprawiłoby, że się obudzimy
Raniliśmy się z dziką przyjemnością
Ból sprawiał nam niewypowiedzianą radość
Zatraciliśmy się w zadawaniu ciosów
Głupia gra zamieniła się w walkę
Nikt z nas nie był już zadowolony
Bo słowa ciążyły na nas jak nigdy wcześniej
Cichy szept zamienił się w przeraźliwy krzyk
Sytuacja wymknęła nam się spod kontroli
Rujnowaliśmy wszystko wspólnie
Nie mając siły by cokolwiek zbudować
Oprócz muru kłamstw, którymi się otoczyliśmy
Lecz ty skuwasz cegły...
Ja ciągle siedzę w tym, po uszy
Słysząc ciche stukanie w nocy
Zbieram myśli, bijąc w mur
Tak bardzo boję się, że oprócz muru
Runie coś ważniejszego.