I przychodzę do pustych ścian
Klękam wśród drewnianych ław
Mając przed sobą złota blask
Upadam na miękkie dywany
Ale tam nie ma nic, nic…
Gubię się między ludźmi
Tonę w mnogości głosów
A to wszystko szukając Boga
Wśród milionów świec
Martwy język mieli puste słowa
Gdy dusza krzyczy do nieba
Rozdarte serce nie zna Pisma
Nie żyje według jego wersetów
Wśród boskich koralików
Gdzieś tam… szukam pokory
I czym jest modlitwa bez Boga?
Tym, czym ja jestem bez Ciebie…