Półświadoma lawirujac nad światem
Nie wiem czego chcem i czego ode mnie chcą inni
Ten świat jest dla mnie niezrozumiały
I chyba nie chcem go poznać
Tak żyjac narażam sie ludziom
Co boga trzymaja na polkach
Pod plotem starego domu
Lezy historia i placze
Nic nie jest wazne
Wszystko bezduszne
W niedzielny poranek żyje na krawędzi
Lawirujac jak codzień półświadoma siebie
Dziś jest dzień
Dzień wszystkich świetych mysle
Świętych
To chyba nie mój
I zasypiam by nie słuchac ludzi
Co boga trzymaja na polkach
Pod murami starego cmentarza
Lerzy bohater i płacze
Nie ma pomysłów
Jak stać się historia
Tam gdzie jestem umieram
Dzień czy noc
To bez znaczenia
Anioły i diabły jedno mają imię
Bezduszne krawedzie ludzkiego obrazu
Za dużo wartości
Tych rzeczy zabrania się widziec ludziom
Co boga trzymaja na półkach
Pod moim łóżkiem
Lerzy mój rozsądek i płacze
Nie stworzy historii ani bohatera
Nie należy już do mnie