od lat niezmiennie życie wybijasz.
Co do godziny, kiedy w pierzynę mam się zawinąć
Kiedy zjeść obiad, kiedy śniadanie nad ranem,
Kiedy do Boga i kiedy trwoga nastanie.
Dzwonie kościelny,
od lat niezmiennie życie wybijasz.
Kiedy sen błogi, kiedy pierogi czas lepić,
Kiedy się smucić, kiedy uśmiechać i rodzić dzieci.
Kiedy nad morze i kiedy w góry pojadę,
Dzwonie kościelny, od lat niezmienny,
Ty moim śladem.
A kiedy zabrzmisz dla moich uszu
po raz ostatni
Kiedy odejdę i kiedy życie będzie dostatnie,
Ty, drogi dzwonie będziesz bić nadal,
tak jak to było,
Dla moich bliskich, moich dalekich
i nad mogiłą.