Stado gwiazd Ziemią złoconych,
Galopem w Nieba morza,
Przez szlak nocą ściemniony
Pognała człowiecza zorza -
Grom uczuć rozpłomieniony.
Śledzona błyszczącym wzrokiem,
Czystym sercem ścigana,
Zmaga się z ciemnym mrokiem,
Rozumem ku ziemi ściągana.
W wątły pył się zamienia
Gwiazda już zapomniana.
Nie znosi czekania brzemienia,
Ten, komu była oddana.
Popatrz, Człowieku, jak znika,
Jak tajemnicy czar płynie.
Może ją Słońce przywita,
Jeśli z niej wzrok Twój nie zginie.
Za słabym złotem się mieni,
Zbyt wątły płomień ma w sobie,
I to się nigdy nie zmieni,
Gdy zapomniałeś w swej dobie
O blasku nocnych świetlików -
Dziele frunących w dal krzyków.