patrzyłaś na gablotę
na papierki zwisające pod ciężarem
tego co obwieszczają.
twoja twarz się zmieniała
pod wpływem ilości
naniesionych ogłoszeń
-ktoś umieścił trzy naraz
wprawiając cię w doskonały nastrój.
chciałam krzyczeć
a ty położyłaś kościsty palec
na wykrzywione cynizmem usta
gdy trzy skrzynie uniesione
na ludzkich ramionach fruwały
nad głowami jak tęcza
w trzech kolorach
najbardziej utkwił mi biały
dowiedziałam się – miał lat pięć
następne czterdzieści i sześćdziesiąt dziewięć
a ty dalej stałaś czekając na kolejną ofiarę