to co wychlałem jest moje, nikt mi tego nie odbierze,
alkohol, co uderza do łba, robi więc swoje,
dzięki niemu nie popadłem jeszcze w paranoję.
Szara codzienność doprowadza do obłędu szczytu,
dlatego należy dodać jej troszeczkę kolorytu,
ja się z tym wcale nie pierdolę:
-wodę, browar?
-eee.. browar wolę!
Wlewam do japy napój złocisty,
wybór który zawsze jest oczywisty.
Jedna puszka, druga.. i jazda dalej
i nikt mi już nie mówi: "wyluzuj, nie szalej!"
jebać umiar limity i ograniczenia-
"stary, jest kolejny browar do obalenia,
czeka aż się go elegancko wypije"
powiem więc krótko- się żyje!
Jak browar za browarem
dzień za dniem upływa życie
chodźcie do nas- to uwierzycie
seta za setą, za setą seta,
jest u nas melanż i jest podnieta!