Wyciągający brudne łapska przed kościołami
Pucujący mi szyby kiedy stoję na światłach
Brudny, spocony i w podartych łachach
Dzisiaj przybłędo nic już ciebie nie wybawi
Ziomek w kapturze złudzeń i nadziei pozbawi
Witamy w piekle, witamy w naszej krainie
Skąd już się nie wraca, tu każdy Rumun ginie.
Dosyć żebrania, zaśmiecania ulic i przestrzeni
Jesteś Rumunem, żaden wysiłek tego nie zmieni
Choćbyś się umył, choćbyś oblał się perfumami
Będziesz Rumunem, i Twe dzieci będą Rumunami
W nas nie wzbudzisz litości ich udawanym skowytem
Nie wzruszą nas ich dupska- gołe i nieumyte
I twoja urwana gira, którą sam sobie uciąłeś
Wówczas gdy w żebraniu pracować rozpocząłeś
Nie ma dla Ciebie krzty zrozumienia ani szacunku
Honorem już większym jest dorabiać się w rabunku
Będziesz zawsze żebrał bo urodziłeś się Rumunem
Żebranie to twój nałóg, pozostaniesz zatem ćpunem
Pozostaniesz skunksem wśród narodów Świata
Nawet cieć się brzydzi gdy chodnik obok zamiata
Jesteś Rumunem, twoi rodacy to dzikusy i kmioty
Nie dla was są zaszczyty ani piłkarska Liga Europy!