niby małe nic kilka chwil
jeden drogowskaz
parkową aleją
czysty
pierwszy śnieg skrzypiał pod stopami
dwie pary śladów
odciśniętych sercem na białym puchu
równym krokiem
w jednym kierunku
nadziei
tunel oszronionych brzóz
wskazywał ararat
kiedy potop pragnień zalewał myśli
równinami zbóż
a ono
słodkimi ustami mówiło całuj
ciepłą zgrabną dłonią
trzymało za rękę
i prowadziło
ogromne piękne prawdziwe zmysłowe
kobiece
niewypowiedziane słowami