męczące myśli skrzętnie ukryte
w zakamarkach sztukaterii
nie widać milczących łez
jedynym świadkiem upadku
dym z papierosa
przypalanego porannym rytuałem
pomiędzy łykami małej czarnej
ulatując jak ona
wie jak boli znikanie
kiedy zakręty marzeń
żółkną w czystej bieli