sztuką otwierania
nie martwiłem się o formę
to tylko rozmowa
dla dwojga na dobranoc jeszcze przed północą
ważne żeby nie była dziurawa
no to pogadaliśmy
i nie uwierzysz co robiłem z tobą
kiedy aniołom spadały aureole
wymięty jak nasze prześcieradło
ale uratowany bankowo w międzyświatach
na wąskim parapecie wciąż zasłuchany w ciebie
wyśniłem wszystko o czym piszę
bez pytania o jutro
by spłonąć w symbiozie z niemiłością
zanim otworzę oczy
przed ostatnim pocałunkiem wypiję nektar z cyprysa
trochę nietypowo pachnący detonacją
zamiast naszej fotografii