nie podniosą krzyku swoim żalem
wszystkie za i przeciw
wliczone w koszta podróży ujmę w dłoń
by dalej nie na gapę
zapleciemy warkocz marzeń
i choćby nawet przyszło
wstęgą doznań skierować bose ślady niepewności
na boczny tor w krainie mrozów
nie zasypię w popiołach aureoli pierwiosnka
jego zapach wyznaczy nowy azymut
a ja
spłonę smakiem naszych ust by się ponownie narodzić
celebrując ziarna słowami twojej niewinności
pokażę ci swoją prawdę
byśmy już bez grzechu
mogli dłużej i dalej