popłoch goni moje manekiny
niewidzialny iluzją
przybieram kształt wanny
nienasycony zafascynowaniem
przecież idziesz się wykapać
wołaniem zdrapuję kolor z pożądania
zabrakło słów
chwilą wilgotny pejzaż
twoje kwiaty
niepewnością dotknęły moich ud
jesteś taka piękna