szukając pomysłu na codzienność
wpadłem na ciebie trzema kolorami
pomaluj mój świat resztą barw
w gałęzie drzew w skrzydła wiatru
tak by oswajanie nie było ceną wykupienia
nie chcę cukiernicy
gdzie figa z makiem na powrót
szybują w kierunku znużenia
armagedonu
wieczornych wędrówek pukąjacych do drzwi
niech poszukiwania wystawiaja rachunki
tylko za nocne wyobraźnie
potoki rwących słów strachy na wróble
nadmierną tkliwość bezuzyteczne postanowienia
całą ta resztę zostawimy za sobą
nasza misją nienasycenia
magia poczęcia