tyle pamiętam
że znowu zacząłem dużo myśleć
czekaniem
wystawiwszy czułki w stronę światła
pozwól że stracę cierpliwość
i pod pretekstem
ułożę z ciebie witraż pragnień
bezludne pustkowia
wypełnimy sobą po brzegi
sącząc rozkosz z zielonego grapefruita
w twoich ramionach
oazy nocy staną się nasze
kiedy z podziwem dostrzeżesz jak rosnę
już się nie boję
pomóż mi
razem poskładamy czas