kiedy pustki kochanków
iluzją na wyspie szczęśliwych chwil
kac promieniał samotny i dumny jeszcze
jak ordery kombatanta
wśród zagubionych partyzanckich pieśni
tańczące rock and rolla nad przepaścią
wiara w jutro
przekrwieniem oczu i płomieniem zgagi
spalała ostatnie oddechy wypuszczane prosto
w zaparowane od myśli lustro
nadzieja
tylko sok pomidorowy w niedomkniętej
lodówce wołał wypij mnie
ja cie nie skrzywdzę