ledwie wczoraj się wybrałem
wódki dwie wypiłem
ale kochać nie przestałem
...
łeb przy fontannie zmoczony
nie zbierając cicho tego co pozostało
przytulał nadal twój oddech
a krople lodem
leciały spadając nie mągąc spaść
jolka jolka
pamiętasz jak całowałaś lato ze snów
kiedy kolorowe jarmarki wołały tak mi źle
nie obudzony choćby zaraz
bo nic nie zrobiłaś
a dziecko za ścianą śpi
kiedy słońce nie mogło wstać
plażą zakonnice zapierdalały że hej
a ja
szukam swoich twoich pokoleń
jak własnego kąta
bo gdzie są moi przyjaciele
wojownicy z tamtych lat
kiedy stara gwardia nie rdzewieje
białą flagą wymościłem fabrykę małp
marchewkowym polem posiałem te ballady
a po to wszystko
abyś dmuchawce latawce wiatr
rozpuściła cohenem we włosach
razem z moim mniej niż zero
kiedy trzy zapałki kolejno rozpalone nocą
zobaczyły całą twoją twarz
i twoje usta gorące jeszcze