niezwyczajnie doskonali
uciekaliśmy w kostki domina
układane prosta formą w kształty ciepła
jakież to było wtedy proste
wszystko
cegiełki namiętności jedna za drugą
szły videowiersze
przewracane rymami nocnych konwersacji
a twoje usta majstersztyk wyobrażeń
przypominały smak truskawek
maczanych w odpowiednio schłodzonym
klimacie podgryzanych warg
rozkoszą
studziłaś szampana
abym za wcześnie nie wybuchł
nabrzmiały gorącem
koneserko paradoksów brałem cię
na zmianę z niewyczerpaniem
sztuką mimowolnych uników zapraszałaś do raju
chłonność twoich oczekiwań zapalała świeczniki
kiedy płonęły
opanowałaś gniew w świetle gwiazd
odnajdując wszystkie wytłumaczenia
jeszcze zanim pragnienia
chodziły w różowych okularach
w przerwie pomiędzy
darowanymi szeptami
napiliśmy się swoich zapachów
kwiatami tamtej wiosny kiedy ostatni raz
odłożyłaś słuchawkę
twój numer
nie dzwoń więcej
chcę tylko zapamiętać