odprowadzasz za kolana
dłonie wędrujące milion ud
moja ślina twoje wnętrze
rozwartym oknem
na oścież otwieram
smakuję
rozkoszy znamienity smak
stwardniałych sutków
które w sobie noszę na zawsze
i płatki róży
pachnące środkiem twojej wilgoci
chodząca zmysłowość
za to warto umierać