...Po raz ostatni, po raz pierwszy.
Przychodząc i krzycząc,
nie mówiąc i pisząc ołowianym piórem.
Patrząc, jak kona świat, mój świat,
gdy sam wypaczam swoje słowa,
gdy wąż zjada swój ogon,
Początek jest końcem, a koniec zbliża się, jak początek.
W poszukiwaniu sensu, tracę czas, walcząc z niepokonanym.
Przegrywam z przegranymi,
odwracam się i patrzę znowu w tą samą stronę.
Znowu i znowu.
Zamykam oczy i nic nie widzę.
Otwieram oczy i nic nie widzę.
Przeglądam się w sobie.
Przenikam siebie i nie znam siebie na tyle, by mówić o sobie ja.
On patrzy i on myśli, ja jestem zły i on, jak ja pragnie być dobry.
Przychodzi do mnie, gdy mnie nie ma,
a ja idę do niego, gdy on jest u mnie.
On jest mną, gdy wąż zjada swój ogon...