w cykorię hodowaną na parapecie
nie oszukałem natury
lament tęsknot za ciepłem
rozprzestrzeniał się wraz
z oczekiwaniem na dłuższe
poranki miały przyjść wcześniej
światło nadal robiło zasadzki
a ja układałem noce w brak nudy
specjalnie dla ciebie nieprzespany
poczułem dopiero kiedy pierwsza
wraz ze słońcem spojrzałaś mi w oczy
mówiąc jestem nie smuć się
bociany już lecą