&#8222;Od kiedy to jest takie zadupie?&#8221;<br />
<br />
Poranny apel zwykle budził wielkie nadzieje, związane głównie w przepadaniem lekcji, ale tym razem żaden z dokładnie 963 uczniów nie był zachwycony. Zaczął się czerwiec, na lekcjach panował taki luz, że szkoda było je marnować na gadanie dyrektora! Zwłaszcza, że od kiedy chodzę do tej szkoły, wszystkie jego przemówienia, to tak właściwie&#8230; jedno przemówienie. <br />
Strzyga postanowiła, że wycieczka w tym roku owszem, odbędzie się. Co więcej, nawet ja zaplanowała i opłaciła ze składek klasowych. Wszystkie lekcje z nią opierały się na zbieraniu pozwoleń. Rodzice przychodzili niemal na każdej lekcji, pytając i ustalając szczegóły.<br />
Wycieczka do Międzyzdrojów&#8230; <br />
Większość klasy nie była tam jeszcze, woleli spędzać wakacje i tym podobne w Kołobrzegu lub za granicą, ja osobiście gustowałam w górach i przestrzenią miedzy podwórkiem moim, Kamili i Pauli. Wieść o wycieczce wszyscy przyjęliśmy z mniejszym lub większym entuzjazmem, w zależności od tego, co mieliśmy zamiar na niej robić. Klasowa &#8222;elita&#8221;, składająca się z ćpunów, pseudo-ćpunów i pijaków z powodu rozumianego dość powszechnie, tak zwane &#8216;dżagi&#8217;, druga &#8222;elita&#8221;, z powodu ewentualnych przystojniejszych chłopaków, &#8216;ci szarzy&#8217; których imion prawie nikt nie pamiętał mieli nadzieję, że w końcu zostaną zauważeni, a ja z powodu obecności Kamy (wypraszanej u Strzygi przez miesiąc) i braku lekcji.<br />
W końcu nadszedł dzień wyjazdu. Spotkaliśmy się na dworcu głównym, dokładnie o 805, pod rozkładem jazdy. 27 osób + Strzyga + szkolna pielęgniarka, pani Górecka. Ta ostatnia tylko dlatego, że żaden inny nauczyciel nie zgodził się wyjechać na trzy dni z &#8216;tą klasą&#8217;. <br />
-No dobrze dzieci, ustawcie się w parach, policzymy was. <br />
Marcin spojrzał a mnie lekko zdziwiony. Widocznie w Lublinie nikt nie mówił do niego per &#8222;dzieci&#8221;. <br />
Zauważyłam, że dość szybko znalazł sobie kumpli wśród chłopaków. Dziewczyny, a zwłaszcza Amelia Laskowska (podobno najładniejsza w klasie ale ciężko to stwierdzić, gdyż nie widać jej zza makijażu), też były nim mocno zainteresowane, ale na ich pytania odpowiadał ironicznie i szybko doszły do wniosku, że jest cynikiem. <br />
Pielęgniarka nadal sprawdzała obecność <br />
-Maćkowiak Jędrzej!<br />
-Jestem-odpowiedział znudzonym głosem<br />
-Nowak Katarzyna!<br />
Wzrok jej zmętniał i przygasł, jak zwykle gdy próbowała sobie coś przypomnieć. Wzruszyła ramionami i dobrnęła do końca listy.<br />
Strzyga wróciła z biletami i zaczęła się pluć, że ona musi osobiście sprawdzić obecność, żeby mieć pewność że wszyscy są. Wyrwała listę lekko wściekła w rąk zaskoczonej pielęgniarki i przeczytała ją jeszcze raz. W tym czasie Górecka zdążyła dwukrotnie nas policzyć.<br />
Po wielokrotnym liczeniu, czytaniu i ponownym liczeniu wsiedliśmy w końcu do pociągu. Był podzielony na przedziały, więc wszyscy szybko podobierali się w grupy. My z Kamą zostałyśmy same.<br />
Napisałam smsa do Pauli, że już wyruszamy.<br />
Odpisała, że żałuje że nie mogła jechać nami.<br />
-No dobrze, mamy kilka godzin żeby wymyślić jak&#8230;<br />
-Zatruć Strzydze życie, tak?<br />
-Jakbyś zgadła&#8230;-uśmiechnęłam się przebiegle i wyciągnęłam zieloną teczkę z krową. W środku miałam rozkład ośrodka w którym mieliśmy się zatrzymać i jego terenu. <br />
Do przedziału weszła Sana, sympatyczna niska brunetka, jedyna osoba z klasy z którą się dogaduję. <br />
-Cześć. Nie widziałyście może Am? &#8211;spytała, a ja szybko schowałam teczkę.<br />
-A wiesz, staram się jej zwykle nie zauważać -odpowiedziałam-to jest Kamila, to Sana<br />
Kama spojrzała lekko zaskoczona.<br />
-Tak masz na imię? Fajnie&#8230;<br />
-Nie, no co ty to przezwisko-uświadomiłam sobie, że nie wiem jak Sana właściwie ma na imię-czekaj&#8230; jak ty właściwie&#8230;<br />
-Joanna.<br />
-No właśnie. <br />
-To do zobaczenia.<br />
-Cześć. <br />
Wyjęłam teczkę, a Kamila jęknęła przeciągle.<br />
-Co jest?<br />
-Podział&#8230; i gdzie ta koedukacja&#8230;<br />
-Chcesz się koedukować z tymi barami?<br />
-Niektórzy są sympatyczni.<br />
-Którzy-prychnęłam i spojrzałam na nią znacząco, co zmusiło ją do zamilknięcia. <br />
-Dobrze-podjęłam rozmowę-zauważ, że opiekunowie też są osobno, co powinno nam uprzyjemnić życie. <br />
-Zaczyna mi się podobać-uśmiechnęła się<br />
-Pewnie przestanie jak dojedziemy. Strzyga nawet w Paryżu potrafiłaby znaleźć miejsce człowieka niegodne.<br />
<br />
***<br />
-No&#8230; tego się obawiałam. <br />
Dwa &#8216;łóżka&#8217;+ wersalka. Brudny dywan w żółte mazaje. Wściekle czerwone zasłony z białą plamą, wolę nie wiedzieć od czego. <br />
Nie jest tak źle, pomyślałam. To co, że pokój wygląda i pachnie jak szkolna stołówka. To co, że zapach z faktycznej stołówki nie był dużo lepszy. Mam się dobrze bawić, więc będę się dobrze bawić. Jest super, po bliższym poznaniu pokój okaże się ok.<br />
Coś spadło mi na głowę.<br />
-A&#8230; Ruda&#8230; <br />
-Tak?- warknęłam. Ciekawe, że ludzie nadal mówili na mnie &#8216;ruda&#8217;<br />
-Masz tynk na włosach.<br />
Jęknęłam rozdzierająco czując jak moje myśli rozbijają się przez ten cholerny sufit. Faktycznie, tynk z niego odpadał, tak że powstała już dość duża wyrwa.<br />
-Sprawdzałaś już łazienkę?<br />
Zrezygnowana pociągnęłam za klamkę. Uderzył w nas zapach zgnilizny. Powietrze miało posmak rdzy. Z kranu kapała woda, prysznic wyglądał dość oryginalnie, co powodowały ściany, z których jedna była ustawiona pod ogólnie przyjętym kątem prostym, druga zaś rozwartym. Zdecydowanie. Jakieś 120o.<br />
Ostrożnie położyłyśmy torby na łóżkach i wyszłyśmy na korytarz. <br />
<br />
***<br />
Wieczorem, gdy słońce już dawno schowało się za horyzont i było już całkiem ciemno, dojrzałyśmy na szafce radio wyglądający jakby powstało na samym początku kariery odtwarzaczy. Kama podłączyła je do prądu, co nie wywołało żadnej reakcji ze strony urządzenia. Odsunęła się, a ja pokręciłam trochę gałkami, które kto wie do czego służyły. Powciskałam wszelkie możliwe przyciski i w końcu wyciągnęłam wtyczkę z kontaktu. Gdy to zrobiłam, radio wydało charakterystyczny dla szukania stacji odgłos i po chwili zamilkło na amen.<br />
Nastała ciemność. <br />
Z sąsiedniego pokoju usłyszałam donośny pisk i po około dwóch minutach do pokoju wpadła Amelia.<br />
-Nie ma prądu!- krzyknęła<br />
Kama spojrzała na nią krytycznie<br />
-Nie ma co, nic się przed tobą nie ukryje.<br />
Blondyna spojrzała na mnie mocno zirytowana, odrzuciła włosy na plecy, poprawiła grzywkę, podciągnęła spodnia i obciągnęła bluzkę. Po czym wyszła z obrażoną miną. <br />
Czasem miałam wrażenie, że Am ma taki tik nerwowy. Co przynajmniej dwie minuty powtarzała ten sam ruch: włosy, grzywka, spodnie, bluzka. I znowu. I znowu.<br />
Kama rzuciła się na łóżko, które złamało się z trzaskiem. Mocno załamana krzyknęła:<br />
-Od kiedy to jest takie zadupie?!<br />