spacer ulicą wyobraźni powoli
dotyka jutra cudzą ręką
tuląc te chwile które mi zapisałaś
pytaniami bez odpowiedzi
zaległa cisza w epitafium co dalej
skazując marne ku pamięci na tułaczkę
to ciało jest moje
ze wszystkimi kolorami
nie pozwolę z walizką
pod mostem samej czekać
na brykanie łąkami w bocianach
we dwoje alejami wiewiórek
karmić sny zakwitłe pąkami kasztanowca
rowerem przed siebie uśmiechy pchać
do granic zwariowania
z maków czerwonych ubranej w sukienkę
bez spojrzeń głębokich wypłakiwać samotnie
oczy ze szczęścia spójrz
wiosna