łamiemy kolce nie możesz
usnąć słowem na niby
nakarmić ptaków
te marzenia to wojna potęg
druga strona pragnień
otwiera drzwi światła
w mój i twój prześwit
nasz azyl na leśnej polanie
nie podąża bezradnością
kocham naturę a ty
każdym listkiem nowej zieleni
wśród niewypowiedzianych
słów mało żeby opisać
poświęceni
odnajdziemy siebie
zaczniemy widzieć
przez pryzmat zwykłych dni
drzewo na opał