nieprzyjaźnie znów odgrzebałaś
starocie wśród zmurszałych obrazów
stara kuchenka rdzą porosła
w niedzielne obiady już nie grzeje
w tych relikwiach nie znajdziesz
oczekiwań tylko bąk wypadł wściekły
kąsając w łydkę spuchłaś i po co ci to
było kiedy jestem patrz wejdź
w ogród tam nowe ściele kwiatem
w wiśnie czereśnie jabłka wszystkie
soczyste dla ciebie wznoszą owoce
ku ustom usta stworzone
jak one wydadzą plon a bąki
nie żądlą już dopełniając krajobrazu
w ramiona pójdź nie ugryzę
chyba tylko w uniesieniu jak zechcesz
dzban miodem napełnię
rozszczepieniem tęczy na deszczu
słońcem kojarząc żywioły