teleportowałem doskonałość
refleksją jedną z wielu
o pasującej połówce
soczystego jabłka jadłem kromki
chleba naszego niepowszedniego
śniadaniem obiadem kolacją
trzymałaś ufność w splocie
dłoni było mało a pocałunkom końca
nie widać przytulaj dalej i mocniej
aż po widnokrąg jutra
nie wypuszczaj