8.<br />
&#8222;Nigdy w życiu&#8221;<br />
<br />
Marcin postanowił chyba być przydatny, a może raczej robić takie wrażenie, bo to właśnie on chodził rano w charakterze budzika. Pozornie proste zadanie oznaczało, ze w co drugim pokoju obrywał poduszką, a w reszcie: komórką, budzikiem, skarpetkami, butem i trzema parami okularów.<br />
Gdy już dotarł do naszego pokoju, który nawiasem mówiąc zostawił sobie na koniec, był już mocno poobijany, jeszcze bardziej zdezorientowany, a najbardziej to chyba gotowy na uchylanie się przed ciosem. My jednak byłyśmy od dłuższego czasu na nogach, więc obeszło się bez rękoczynów. <br />
Usiadł, a raczej padł na wersalkę. <br />
-Pozwolicie, że odetchnę.<br />
Zauważyłam, że miał w uszach słuchawki. Wyjęłam mu jedną z nich i wsadziłam do swojego. Usłyszałam zdecydowany, radosny kobiecy głos, djemble i gitarę, czyli ogólnie mówiąc: reggae.<br />
-Nie wiedziałam, że słuchasz reggae.<br />
-Ty nie?<br />
-Jakoś nie było okazji.<br />
-Polecam.<br />
Dziewczynę w tle słychać było coraz lepiej<br />
<br />
Bezchmurne niebo dzisiaj czuję wszędzie<br />
Twój wzrok-dotyk usiadł mi na rękę<br />
<br />
Marcin leżał z półprzymkniętymi oczami i wsłuchiwał się w muzykę poruszając ustami. Widocznie znał tekst na pamięć. <br />
-Dobra, ja się zbieram.<br />
Kama patrzyła na nas jak na ciekawy obiekt badań, po czym powiedziała:<br />
-Poczekaj jeszcze trochę, teraz raczej nikt nie jest do ciebie zbyt pozytywnie nastawiony. Nikt nie lubi być wyrywany ze snu. Tak, a ja się przejdę&#8230;<br />
Gdy energicznie zmierzała w stronę drzwi, co wynosiło w sumie jakieś cztery kroki, jej warkoczyki podskakiwały przy każdym kroku. <br />
Cóż, to jest chyba odpowiedni moment na jej charakterystykę. Jakieś 175cm wzrostu, masa kolczyków i mnóstwo brązowych warkoczyków. Właściwie, to onieśmielała wszystkich bez względu na pleć czy wiek, ale gdy jakiś chłopak się już do niej odezwał to zawsze odchodził przynajmniej zauroczony. Tylko Marcin trzymał się, jakby jej urok zupełnie na niego nie działał.<br />
Gdy wyszła nastąpiła chwila krępującego milczenia. Niebo przybrało szaro-niebieski odcień, nad dachami kłębiły się czarne chmury. Wyszłam na balkon. Powietrze pachniało deszczem. <br />
Marcin stanął obok mnie i wciąż milcząc podał mi słuchawkę<br />
-Zauważyłam, że dość szybko zaaklimatyzowałeś się w klasie<br />
Po jego wzroku poznałam, że wybrałam zły temat,<br />
-Tak jakoś wyszło.<br />
I znów cisza. Trwała jak na mój gust tak ze 20000 lat.<br />
Po tych 20000 latach, które w rzeczywistości były dwoma minutami wpadła Kama ze słowami:<br />
-Ruda! Widziałaś wannę?<br />
Po raz pierwszy jej widok mnie zirytował, ale natychmiast odepchnęłam tą irytację jak najdalej od siebie. Boże, przecież to moja przyjaciółka!<br />
-&#8230; że powinnaś to&#8230; Ej! Słuchasz mnie?<br />
-Co?<br />
-Mówię, że tego nie możesz przegapić. Chodź!<br />
-Ja i tak już chciałem iść.-powiedział Marcin. I poszedł.<br />
Wyszłyśmy chwilę po nim, może raczej: Kamila wyszła ciągnąc mnie za sobą. <br />
Wanna była&#8230; oryginalna. Pomijając fakt, że była to pierwsza wanna wspólna jaką widziałam. Zaczynając od czarnego dna, którego kolorem naturalnie nie była czerń, kończąc na cieknącym, jak wszystkie tutaj, kranie, wszystko razem było zaskakujące. Przecież tej wanny wcale nie powinno tu być!. <br />
-Kaśka, uśmiechnij się trochę, musiałam ci to pokazać, a z nim jeszcze się zobaczysz.<br />
Spojrzałam na nią próbując ogarnąć umysłem i zrozumieć to, co mówiła, a ona plotła dalej.<br />
-No wiesz przecież, że życie to nie chmury, jak nie ten to inny, jak nie inny to następny&#8230; tego kwiatu jest pół światu, jak to mówią!<br />
Może i jest, pomyślałam niejasno, ale ja i tak najbardziej lubię stokrotki&#8230;<br />
Kama kontynuowała monolog.<br />
-Wiem, że nie powinnam przerywać, ale ta wanna tak mnie wcięła, że musiałam ci ją pokazać. Rozumiesz mnie? To dobrze. No bo wiesz, to co się dzieje, i to tak szybko, to chyba&#8230;<br />
-O czym ty właściwie mówisz?<br />
Spojrzała na mnie zaskoczona i z rozpędu chciała kontynuować, ale chyba zabrakło jej słów.<br />
-No&#8230; jak to &#8216;o czym&#8217;? O tobie i Marcinie przecież. Przecież widzę, że czujesz do niego tą, no&#8230; chemiczną miętę!<br />
-Ja? Co ci do głowy przyszło?<br />
-Ale&#8230;<br />
-Nie! <br />
-No ok&#8230; na pewno?<br />
-Tak. Nic. Zero. Absolutnie. Całko&#8230;<br />
-Ok., ok. zrozumiałam. Ale skoro nie&#8230; to mogę się z nim umówić, jak sądzisz?<br />
Wiedziałam. Po prostu wiedziałam, że to zrobi.<br />
-Nigdy w życiu-prychnęłam.<br />
Spojrzała na mnie wymownie. <br />