czasami trzeba
sięgnąć poza stereotyp
wydobyć tęczę napisać list do szefa
zwalniam się dupku miłego
szukając smaku
kleksy wylane na pętlę egzystencji
łatwo wymazać marzeniami
kiedy nie wszystko jeszcze stracone
w podróży myślowodem
bezsenność nakarmiona nazajutrz
prowadzi do jutra przy twoim stole
chcę twoich szaf łóżka
wanien kranów otwartych okien
i drzwi na oścież
z dużą dziurka na klucz
to nie są zachcianki idioty
kocham wszystkie twoje zakamarki
niech żyją
obsesjami nocy w kolorze karminu