w tych samych odcieniach
postrzegaliśmy bezkres jednookim
malowaliśmy obrazy
tym samym pędzlem oprawiając rezultat
w blejtram namiętności
czerwonym tańcem do białego rana
aż pożądanie padało na pysk
rozklejam się porą księżyca
w rękach wiatr trzymany mocno
podsłuchałem ostatni twój wiersz
o drzewach i miłości na plaży
mówisz że słońce
wszędzie zachodzi tak samo
jednak czy aby na pewno
wzeszło w pogoni za szczęściem
dlaczego jutrem
uciekamy
w ciemne dumania o świcie