wcale się nie dziwię
wystarczy że wspomnę twoje usta
a już wypiek pierników
maluje motyle na mojej twarzy
nie potrafię ci powiedzieć
niczego o ostatnim spojrzeniu
pamiętam tylko
że było w nim niebo
nawet jeśli tego nie wiesz
jesteś współistnieniem
poezją znad łąk
gdzie dom na zaciszu
ubrany w jedynie babie lato
zaprasza w historie o obłędzie
pożądania rozpisane
między skrzydłami a podłogą
właśnie tam
dokonamy siebie