siebie na drewnianej podłodze
przytulałeś się niesłychanie
na zmianę jak syn i kochanek
nalegałeś na coraz więcej
a deszcz spływał nam do ust
i gdy ten pierwszy raz bezgłośnie
zawarliśmy zmowę śmiałości
w mroku wieczornym prowadziłeś
taniec nieokreślony w rytmie
kochaj mnie czule kochaj słodko
i znowu podparłeś mną mur